Wpływ księżyca

Czas czytania: 2 minut

Patrzę na swój zegarek na którym mruga słowo „FISH”. Gdy na wakacjach straciłem na wybojach mój poprzedni, kupiłem taki dla rybaków. Pokazuje różne rzeczy, między innymi czas najlepszych połowów. Zastanawiam się, czym się kieruje podczas tych podpowiedzi. Dziś pokazuje także pełnie księżyca i dochodzę do wniosku, że to może być ze sobą związane.

Pełnia księżyca działa na mnie w jakiś magiczny sposób. I nie jest to zwykłe zaświecenie latarni w nocy. Czuję jakieś mrowienie, gdy spaceruję podczas takiej nocy, zwłaszcza bezchmurnej. Księżyc, zupełnie okrąglutki rzuca wtedy swój blask, ale najbardziej fascynują mnie cienie rzucane przez drzewa. Takie pełnie najlepiej obserwuje mi się na łąkach pod lasem lub na polanach.  Czuję wtedy, że napełnia mnie jakaś energia.

Podczas sierpniowej nocy kazała mi ona zabrać śpiwór i położyć się spać na ławce w ogrodzie. To dziwne, że przez tyle lat nie wpadłem na ten pomysł. W domu gorąco, a na zewnątrz tak tajemniczo i romantycznie. Do dziś pamiętam, te chłodne podmuchy na twarzy.  Rano odnalazł mnie tam pies i zdziwiona teściowa.

Wrześniowa pełnia miała bardziej burzliwy charakter. Wieczór spędziliśmy z żoną na oglądaniu jednego z wykładów „Przez śmiech do lepszego małżeństwa”.  Takie wspólne chwile spędzone na budowaniu relacji potrafią naprawdę zbliżyć. Wyszliśmy na balkon naszego bloku, bo był ciepły wieczór. Nagle rozpętała się burza, taka z piorunami i ulewą. Jakiż to był piękny widok! Żona wpadła na pomysł, aby dziś nocować na balkonie. Nie wiem skąd jej to przyszło do głowy, nigdy tego nie robiliśmy. To chyba przez te filmy. 😉 Szybko zbudowałem wygodne legowisko, zapaliłem kupę świeczek i nawet lampę naftową . Ludzie pochowali się w mieszkaniach, bo burza trwała dalej. A my, razem wtuleni na wąskim balkonie… Nad ranem ewakuowaliśmy się do mieszkania. Narobiliśmy widać trochę hałasu, bo nazajutrz dzieci pytały się co to się działo w nocy. Gdy dowiedziały się, że spaliśmy na balkonie, też tego zapragnęły!

Następnego dnia zbudowaliśmy im namiocik z koców, dzieci wskoczyły do śpiworków i były bardzo podekscytowane. Świetnie się razem bawiły na tym balkonie, a potem zgasiły lampkę i usnęły. Nad ranem temperatura spadła do 12C, ale wcale nie zmarzły. Odtąd  ciągle wspominają swoją przygodę i namawiają nas na kolejną noc.

Dziś pełnia, zabieram smycz, latarkę i idę pod las popatrzeć na tarczę księżyca. Kto wie, może taki widok się już mi nie trafi? A może znów spotkają mnie jakieś przygody?