Gdy spotykam się z kolegami na piwie to nie rozmawiamy o pracy, bo zajmujemy się zupełnie innymi dziedzinami, albo pracujemy w konkurencyjnych firmach. W takim męskim gronie najlepiej opowiada się o przygodach, książkach lub komentuje się bieżące wydarzenia w kraju i na świecie. Często, gdy opowiadam swoją historię, z ust kolegów słyszę pytania : „I żona Ci na to pozwoliła?”, „A co na to żona?”. Z niedowierzaniem kiwają głowami i to nie z powodu moich przygód, ale właśnie reakcji żony. Sam zacząłem się nad tym zastanawiać i doszedłem do wniosku, że jestem szczęściarzem. Mam bardzo wyrozumiałą, tolerancyjną i kochającą żonę. Ze wstydem muszę przyznać, że tak się do tego przyzwyczaiłem, że prawie o tym zapomniałem. Dzięki niej moje życie jest pełniejsze i ma całkiem inny smak. Może podam parę przykładów.
Gdy dzieci były małe, drogi kiepskie, a nasz samochód strasznie głośny, odkryłem, że zamiast rozmawiać w trakcie podróży lepiej sobie posłuchać audiobooka, korzystając ze słuchawek. Taka długa jazda, zwłaszcza po znanej trasie, to doskonała okazja do „przeczytania” ciekawej książki. Pewnym problemem jest jak to organizować, gdy podróżuje się całą rodziną. Małe dzieci często zapadają w sen, ale jak nie urazić żony, zakładając słuchawki i izolując się od rozmowy? U nas wystarczyło po prostu o tym porozmawiać, a pilne sprawy omówić na początku podróży, aby potem każdy mógł sobie czytać i słuchać książek. Okazało się, że wszystkim w naszej rodzinie odpowiada taki układ i „dodatkowy” czas dla siebie.
Pracuję głownie umysłowo i pod koniec tygodnia mój mózg często bywa „przegrzany”. To co mi najbardziej pomaga na takie dolegliwości, to oglądanie filmów, takich dla facetów (strzelanina, pościgi i kupę gadżetów technicznych). Ustaliłem z rodziną, że w piątek wieczorem mam swój „wieczór” telewizyjny, podczas którego zamykam się w pokoju i oglądam samotnie takie filmy jakie mi się spodobają. Do tego kupuję sobie paczkę paluszków i sączę piwko. Jest super! Żona w tym czasie zajmuje się położeniem dzieci do łóżek. Ona też ma swój wieczór w trakcie tygodnia, a dodatkowo w trakcie tygodnia mamy swój wspólny czas, na którym możemy rozmawiać o rożnych sprawach, przeżyciach, oglądać filmy pełne miłosnych historii. W ostatnich latach także dzieci zaczęły nas naśladować i wywalczyły sobie swój telewizyjny wieczór. W sobotę oglądają swoje filmy.
![](https://ksie.ga/wp-content/uploads/2015/01/10835173_404005383092343_8774740947181474968_o-1024x768.jpg)
Mamy z żoną wiele wspólnych zainteresowań, ale też każde z nas ma swoje własne i innych znajomych. Dzięki temu możemy się wzajemnie ubogacać. Staramy się szanować marzenia drugiej osoby i zwłaszcza gdy nie kosztują zbyt wiele, z radością je realizować. Moja żona uwielbia drobiazgi: przygotowanie herbaty w jej ulubionej filiżance, zapytanie „Jak minął dzień?”, miły SMS, pochwalenie wyglądu, potrawy, czy też drobny kwiatek. Ja za to jestem pełen różnych szalonych pomysłów. Ostatnio np. wyczytałem, że wojsko sprzedaje działkę, na której jest schron podziemny. Zawsze marzyłem, żeby mieć bunkier w ogródku, mimo, że całe życie mieszkam w bloku. W najbliższą niedzielę pojechaliśmy całą rodzinką, nad zachodnią granicę, jakieś 200 km, aby powłóczyć się po lesie i znaleźć tą działkę. Strasznie zmarzliśmy, ale wszyscy byli zadowoleni z wycieczki: trochę powietrza, piękna przyrody i przekonanie się, że ten schron to tylko zasypane resztki budowli. Żona nie narzekała, że zmarnowałem jej cały dzień. Kiedyś, przy innej okazji bardzo mi zaimponowała. Kupiłem okazyjnie wspaniały nóż myśliwski, z doskonałej stali. Niestety, nie było do niego pochwy. Szukałem wykonawcy wśród znajomych szewców, ale po pokazaniu noża padał na nich strach i nie chcieli się podjąć takiej usługi. Jak się zdziwiłem pewnego dnia, gdy zobaczyłem jak rękojeść tego noża wystaje z damskiej torebki mojej żony! Okazało się, że chciała mi zrobić niespodziankę i też szukała, kto mógłby zrobić taką pochwę.
Parę razy w roku znikam z domu i zakopuję się ze znajomymi gdzieś w lesie, górach czy bunkrach. Żona w tym czasie zostaje w domu i zajmuje się jego prowadzeniem. To trudny dla niej czas, ale potrafi się też cieszyć moją radością. Sama też ma możliwość wyjazdu i realizacji swoich psychologicznych zainteresowań. Wtedy ja mam na głowie dom i przekonuję się ile jest z tym codziennej roboty! Mogę ją wtedy jeszcze bardziej docenić. Staramy się też parę razy w roku wyjechać na weekend tylko we dwoje, bez dzieci, do jakiegoś hotelu. To wtedy jest dla nas takie święto. Bardzo lubimy sprawdzać hoteliki w podwrocławskich miasteczkach.
Odkryliśmy w naszym małżeństwie, że wcale zawsze nie musimy być razem, mieć wyłącznie te same zainteresowania, a swoje prawdziwe pragnienia ukrywać przed drugą osobą. Pozwalamy sobie na prywatną przestrzeń do życia i szanowanie swoich odmienności. Co ważniejsze, potrafimy z nich czerpać. I tak np. dzięki żonie mogłem bardziej zainteresować się psychologią, a ona zwiedziła podziemia MRU. Nie musimy być identyczni, aby być szczęśliwi ze sobą. Ważne za to jest to, abyśmy w życiu mieli wspólny fundament na którym budujemy nasze małżeństwo. W naszym przypadku jest to Bóg, rodzina, piękno przyrody oraz … umiarkowanie w konsumpcji dóbr materialnych.
Zawsze jednak można się dogadać, aby nawzajem spełniać swoje marzenia.