Kategoria szachowa

Czas czytania: 2 minut

Mój synek ostatnio zainteresował się szachami. Zajęcia w szkole prowadzone są przez charyzmatycznego nauczyciela, który ma doskonałe podejście do dzieci. Dzięki tej grze syn uczy się odnajdywania w życiu pełnym rywalizacji. W szachach, tak jak w każdym sporcie liczy się wynik. Nawet nie wiedziałem, że istnieje coś takiego jak ‘kategoria szachowa’, dopóki nie wybrałem się z synem na turniej szachowy, dla dzieci klas I-III. To znaczy, on miał grać, a ja byłem od ‘pilnowania’.

Prowadzący na wstępie głośno zakomunikował po co się tutaj zebraliśmy: dzieci muszą powalczyć i zdobyć kategorię szachową. Żadne tam teksty o tym jak będziemy się tutaj bawić i że wygrana nie jest najważniejsza. Zapowiadała się ostra walka. Oczami wyobraźni już widziałem ten płacz na korytarzu, pocieszanie przez rodziców i pośpieszne przedwczesne wyjścia po przegranych partiach.

Pierwsze dzieci wyszły już po paru minutach. Po tym jak wysoko trzymały głowę można było poznać, kto wygrał, a kto przegrał. Pierwsze płacze, pocieszanie przez mamy i powtarzane słowa: „Kocham Cię, Kocham Cię, Kocham Cię”. Były też dziewczynki, które wymieniały się swoimi uwagami: „Przegrałam, HA, HA. Ja też HA, HA, HA”. Ogólnie płeć piękna mniej przejmowała się przegranymi. Rodzice nie mogli wiele pomóc swoim dzieciom, bo byli od nich odizolowani,  a do tego w większości przypadków maluchy grają lepiej od nich.

Turniej składał się z sześciu partii. Kto wygrał, dostawał lepszego przeciwnika. Startowało 38 dzieci i wszystkie z nich dotrwały do końca. Potem było rozdanie dyplomów, potwierdzeń uzyskanych kategorii szachowych i wybór małej nagrody rzeczowej. Dla mnie jednak prawdziwym zwycięzcą nie była ta osoba, która wygrała najwięcej partii, ale te dzieci, które po swojej przegranej miały odwagę wrócić na salę i znowu zmierzyć się na szachownicy.  Nikt nie uciekł.

Mój syn uzyskał swoją wymarzoną kategorię szachową. Nie zawsze wygrywał, ale zawsze po zakończeniu swojej partii wracał na salę, aby obserwować i uczyć się od innych jak lepiej grać. To był jego drugi turniej. W pierwszym przegrał wszystkie swoje partie. Pierwsze porażki były najtrudniejsze, ale dzięki pomocy mamy miał siłę dalej walczyć i wyciągnąć wnioski ze swoich przegranych. Nie bał kolejnych starć  i teraz gra przynosi mu dużo radości. Jestem z niego dumny.